sobota, 20 lipca 2013

Jumping Nigga Case

Jak Wam powiem, to nie uwierzycie. Co wcale nie znaczy, że jak nie powiem to uwierzycie. Także bez względu co zrobię, nie uwierzycie. Nie uwierzycie dokąd zmierza świat. Bo, że zmierza to wiecie. I nie tam w kółko po orbicie. Nic z tych rzeczy. Świat zmierza linearnie. Tak teraz. Bo w dłuższym rozrachunku ta linia ciutkę faluje (edytor tekstu podpowiada, że tam powinno być ciupkę, ale to bez sensu, bo ciupkę się je).

Nie byłem do końca zdecydowany, jakim akapitem wstępnym rozpocząć, więc wybierzcie sobie z dwóch (drugi to ten, co będzie trzeci). Możliwe, że przeczytaliście już pierwszy, choć biorę pod uwagę, że niektórzy mogą zaczynać od piątego, więc akapity nie mają równych szans. Nic to jednak, bo jesteście wychowani na ludzi, którzy muszą przeczytać dwa akapity, żeby zdecydować, który chcą przeczytać (patrz film poniżej). Naprawdę piękne jest to, że jak otworzycie poniższy film na yt to obejrzycie przed nim zwiastun filmowy (marketing will eat u).


Będziemy dziś mówić o chorobie. O pladze. O epidemii. O próbach leczenia. Nie myślcie jednak o chorobach wenerycznych. Na pewno o tym pomyśleliście, a ja nie zaglądam czytelnikom do alkowy w weekend. Choroba jest uleczalna, lecz zaawansowana. Można śmiało powiedzieć przewlekła. Właściwie to jest wirus.



Ok, żeby tak bezczelnie zadzierać z Rickiem Rossem, trzeba mieć jaja. Zresztą listą osób, które nie zalajkują tego filmiku na fb jest spora.


źródło
źródło
źródło
źródło

źródło


źródło




Nie bójcie się jednak, aż tak bardzo. Z tym Broadwayem to jest trochę inaczej. Freiburg jest wielkości Radomia, a we wspomnianej dzielnicy mieszka 5000 osób. Berlin na najszersze arterie w Europie i nawet nie biorą go pod uwagę rozważając problem zakorkowanych miast, także trochę wyluzujmy z tym: szerokie drogi = duży ruch. Tak czy inaczej. Oni chcą nam zabrać samochody. Chcą z nas zrobić Duńczyków. Wyobraź sobie siebie z wielką brodą, hełmem i w łodzi Wikingów, chcesz takiej przyszłości? A czy przeprowadzano badania ortopedyczne w tej całej Danii? Wożenie zakupów autobusem. Że co? Duńczycy mają problem z socjalizacją, ja mam tracić. W samochodzie też można się socjalizować. Wybitnie. To jakieś lobby taksówkarzy i firm przeprowadzkowych. A co z zimnym łokciem? Co z kultem samochodu? Co z uchyl szybę? Z piosenkami, które już nigdy nie będą brzmiały tak samo. Kopenhagenizacja odpowiedzią na kalifornizację? 

Spoko, stwórzmy wielkie, uśmiechnięte, tolerancyjne społeczeństwo. Kupujmy zimowe opony do naszych bicyklów.  Biegajmy. Wyszkolmy stoickich kierowców karetek lawirujących pośród tłumu. Ograniczmy przestrzeń naszych miast. Otwórzmy 30 000 małych sklepików. Sprzedajmy samochody. Machajmy do siebie zza okien autobusów. Nauczmy się podstaw współżycia. Rozmawiajmy o kwiatkach. Pomagajmy potrzebującym. A dla rozrywki, rozwiążmy sudoku. Przecież to my, Słowianie, trochę w nas Araba, trochę Murzyna, trochę Sarmaty, ogólnie mało Duńczyka (nie pytajcie skąd murzyn). Lubimy używki, emocję i skrajności. 

Poza tym, jaaaaaaaaaaaaaaaaa. Porozmawiajmy o zamiłowaniu do domków jednorodzinnych rozpichrzających przestrzeń. Załatwmy sprawę wyniesienia tranzytu z miast. Rewitalizujmy śródmiejskie kwartały. Macie tyle przestrzeni, do której auta nie mają dostępu, wykorzystajcie ją. Prawda jest taka, że da się to zrobić bez zabierania nam ulic (sorry za to "my" i "oni"). Paryż, pierwsza dziesiątka najbardziej zakorkowanych miast na świecie - mogli stworzyć ponad 4,5 km parkową promenadę nad, pod, obok, wspak ulic. Podwórkami Amsterdamu można przemieszczać się godzinami, nie wspominając o rzeczach, które dzieją się na tych najwęższych uliczkach. U nas też trochę rzeczy się dzieje, ale potencjał nawet nie wzdryga się na myśl o wyczerpaniu. Strefy parkowania, park&ride, priorytety dla komunikacji, wyłączanie ścisłego centrum, wszystko luzik. Ale dajcie mi do tego centrum dojechać. Fajnie by było gdzieś przystanąć na 15 minut, ale już nie będę taki wybredny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


wysłów się, będzie wesoło...