czwartek, 22 listopada 2012

Market Watch: Kobiety. I nie tylko.

Z cyklu "market watch" porozmawiamy dziś podrywaniu dziewczyn. Cykl jest o tyle enigmatyczny, że nie mam pojęcia jak będzie wyglądał. Po stosownym zapytaniu do Krzysztofa Rutkowskiego, otrzymałem jedynie lakoniczne "no clue". Podekscytowany znajomością gangsterskiego slangu przez największy łeb czołową postać światka detektywistycznego, poszedłem za ciosem. Niestety, dwa tygodnie spędzone na przeprowadzaniu, w specjalistycznych warunkach, 336 rozgrywek Cluedo nie przyniosły spodziewanego rezultatu (asomia i zwiększona bojaźliwość nie były spodziewane). Nie pozostało mi nic innego jak zrobić sobie powtórkę z nauk starożytnych sofistów i pogodzić się z ułomnością własnego umysłu.

Pragmatyzm jednak przypomina: "nie o tym, nie o tym". O niewiast uwodzeniu miało dziś być, prawda. Oczywiście można kobiety zanudzać wynurzeniami o greckich filozofach. Można, ale po co? By je spławić! Jest to dość brawurowa taktyka wymagająca dość długiej czasowej perspektywy operacyjnej. Metoda ta pochwalić się może znakomitymi referencjami. Woody Allen w wieku 13 lat zastosował ten zabieg na trzy lata starszej nieznajomej w bibliotece, 30 lat później ta sama kobieta powiedziała o nim "uwielbiam go". Sean Connery w dość spektakularnych warunkach stosował wspomnianą metodę w 1947 roku na pięknej Eleonorze, już w 1991 roku owa Eleonore wypowiedziała magiczne słowa "jest idealny" bezpruderyjnie rozbierając go wzrokiem. Niestety, szczegółowe case study nie wskazują bezpośredniej korelacji między metodologią a rezultatem działań, ale jak wszyscy wiemy badania naukowe są do tyłka.Zakładając jednak, że sprawa jest bardziej pilna. Jak wtedy działać? Przyznam szczerze, nie mam zielonego pojęcia. Znam jednak kogoś, kto ma wszelkie metody w małym palcu.


Nic dziwnego, że formacja, która nazywa się Letni Chamski Podryw do promocji własnego krążka zatrudniła eksperta z najwyższej półki (nie będę wklejał zdjęcia tej półki, mam nadzieję, że jesteście w stanie sobie ją wyobrazić). Gdy zobaczyłem majstersztyk, jaki stworzył wspomniany wcześniej Krzysztof upadłem na kolona i powiedziałem w amoku "jeśli chcę o tym napisać na blogu, muszę dorównać mu humorem". Po chwili jednak dodałem "jeśli chcę dorównać mu humorem, muszę iść na jakieś warsztaty w tym zakresie". Po dwóch miesiącach ciężkiej harówy, oglądania kwejka 5 godzin dziennie, odtwarzania kultowego programu "Śmiechu warte" nawet w trakcie snu, słuchania dowcipów barowych i ćwieczenia stand-upów przed żulami z osiedla, jestem gotowy.


Jeśli ktoś siedzi w temacie, proponuję wrzucić do goofs visible crew. Oczywiście bohater tego filmiku nie omieszkał podprogowo przekazać swoim fankom "jak marzy o zwierzątku, nie ważne kotku czy piesku, i  w  związku z tym warto się z nim przespać"(klasa sama w sobie). W stu procentach genialna i trafna obsada. Nie jestem w stanie wyjść z podziwu. Przyznajcie sami, czy można zatrudnić do recenzji płyty Letniego Chamskiego Podrywu lepszą personę niż Krzysztof Ibisz? Można. Bo może nie każdy uwierzy, ale letni podryw, a tym bardziej chamski to relecje niekoniecznie damsko-męskie.


Poseł Biedroń nie wykazał się takim scenicznym obyciem jak showman Ibisz i  z trudem powstrzymywał się od śmiechu. Z drugiej strony jednak jest to charakterystyczne dla większości wypowiedzi posła Biedronia. Zespół zaprosił do współpracy też inne tuzy showbiznesu, w osobach K.A.S.Y Kasowskiego lub Mariolę Kiepską (ten pierwszy wspomina, iż płyta jest gorsza niż jego twórczość). 

Dlaczego o tym piszę? Zakładając, że uniwersalna prawda istnieje (cichutko sofiści, cichutko), mamy do czynienia z ewenementem na skalę światową. Mamy świadectwo udowadniające, iż można stworzyć cykl reklam przekazujący najczystszą prawdę. Muzycznie Letni Chamski Podryw niewiele zmienił się od czasu, gdy na Kazaa'ie ich kawałki widniały pod szyldem "Kaliber 44" (pure marketing, dude). Ich jedynym, domniemanym atutem jest humor. Nie mi jednak jego poziom oceniać.


bk

3 komentarze:

  1. to jest płyta paździerzowa, ahahah

    ale ocenić coś 20 razy i powiedzieć "nie mi jednak jego poziom oceniać" to jest być blogerem, hahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. hehehe, to zwracam honor. ale dzis ruch na stronie

    OdpowiedzUsuń


wysłów się, będzie wesoło...