poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wczoraj to jutro, a dziś to przedwczoraj

Jeżeli urodziłeś się w Stanach, mieszkałeś tam kilkanaście lat i nie interesowałeś się zagranicznym kinem, po przyjeździe do Europy z pewnością przykuje Twoją uwagę, że samochody tu są takie małe i fikuśne, a drogi wąskie i kręte. Jeśli całe dzieciństwo spędziłeś w leśnej chatce, bez prądu i bieżącej wody, światła nocnej Warszawy oślepią Cię doszczętnie. Jeśli jesteś rodowitym Svenssonem, karmionym klopsikami z koniny, prowadzącym w swoim kraju dochodowy biznes, będziesz jakiś czas dochodził do siebie po swoim pierwszym spotkaniu handlowym w Chinach. Rodowity Europejczyk o zdrowych zmysłach nie powie słów "fikuśny" i "Passat" w jednym zdaniu. Warszawiak z krwi i kości będzie świecił sobie telefonem szukając upuszczonej monety na chodniku. Chińczyk prawdopodobnie nie ma w swoim słowniku haseł: "impertynencja" lub "wścibski" (w zasadzie Szwed na terenie swojego kraju też ich nie potrzebuje). To co widzieliśmy do tej pory, określa to, co widzimy, patrząc na daną sytuację czy obraz.

źródło

Im dalej w las, tym więcej drzew. Im dalej w czas, tym więcej obrazów. Jak wiele osób już snuło przepowiednie, gdzie natłok informacji niszczy ludzkość. Abstrahując od apokaliptycznych wizji (choć lubię je przytaczać i gasić ich nadzieje, takie małe przyjemności), dostępność szerokiej gamy informacji i szybkość  ich przepływu u człowieka wyjętego z XII wieku spowodowałaby epilepsję w ciągu kilkunastu godzin. Nie wiem jak jest z Wami, ale ja w XII wieku nigdy nie byłem. Przeżyłem kilka końców świata, które odcięły mnie od XX wieku. Ale z XII nie miałem zbytnio do czynienia. Nawet w książce od historii nie było wielu obrazków z tego okresu.

Patrząc sobie tu i ówdzie, natrafiam na przypadki osób wyciągniętych z otchłani lat 50-tych XX wieku (tak namieszałem, z tymi wiekami, że teraz muszę precyzować), które wypowiadają się o mediach. Co istotne, drugorzędną kwestią w przypadku tych osób jest ich wiek. Dla uproszczenia przyjmijmy, że chodzi mi o ludzi w wieku 20 - 30 lat. Jak słyszę te wszystkie historie o zakłamanych mediach, o wciskaniu nam kitu, o nie wypełnianiu misji, o płytkim przekazie, robi mi się smutno. Nie z powodu telewizji czy prasy tylko tych ludzi, którzy prawdę, wyżyny intelektualne i nową jakość rozrywki znajdują na Kwejku. Nie mam zamiaru krytykować Demotywatorów, ani Pudelka, są zajebiste (Jak trochę postudiować Alexe, to wychodzi, że czas, który Polacy spędzają na Demotywatorach i Pudelku Czesi lub Francuzi spędzają na stronach porno. Trochę gorzej to wygląda jak się porównamy z Duńczykami). Sęk w tym, że w przypadku internetu odpada kilka argumentów związanych z wciskaniem i brakiem wyboru. 

Nie trzeba być medioznawcą, by stwierdzić, że oligopol kilku spółek medialnych jeszcze chwilę potrwa. Po pierwsze społeczeństwo nie jest przystosowane do większego zróżnicowania opinii. Nie ważne jakich pojęć będziemy używać, by objaśnić ten proces. Czy to będzie przeciążenie sensoryczne, upośledzenie epistemologiczne, niemożność semiologiczną czy teoria dependencji. Po prostu potrzeba czasu, a i tak nie ma pewności, że się kiedykolwiek uda. Po drugie, po ich stronie stoi dość poważny argument, w postaci pieniędzy. Po trzecie, przerost wykształciuchów w sąsiedztwie nie zawsze przełoży się na zapotrzebowanie na kulturę wyższą na dzielni. Po czwarte, tak szczerze, jak codziennie czytasz, słyszysz, widzisz komunikat: "zalewa Cię natłok informacji", to czujesz wewnętrzną motywację, by włożyć wysiłek w dotarciu do odpowiadającego Ci źródła?

Kolejnym smutnym aspektem (na serio, nie da rady z niczego dziś pożartować) jest moje autorskie pojęcie  (Ha!) - motywacja ostateczna. Tak się składa, że mam w swoim zeszyciku konspekt notatki, która będzie robić podchody do tego pojęcia z przeciwległej strony, więc dziś tylko krótko. Motywacja ostateczna® uwidacznia się jako determinacja powstała na skutek buntu i żądzy zniszczenia/obalenia systemu, który ten bunt sprowokował. Zdeterminowany w ten sposób osobnik nie szuka alternatywy po prostu. Szuka źródła potwierdzającego jego buntownicze idee. A z takimi, to nawet nieprzyjemnie się w bierki gra.

Idę poszukać sobie jakiegoś nowego medium. Mam nadzieję, że za 50 lat wciąż będę umiał to robić.

bk



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


wysłów się, będzie wesoło...