sobota, 4 maja 2013

Przebitwa

Spór toczy się od wieków. Jeśli nie wiecie co poróżniło Kaina i Abla, jeżeli zastanawiacie się, gdzie kryje się motywacja wszystkich religijnych schizm, jeżeli nie jesteście przekonani co poróżniło Hitlera i Żydów, jeśli nie odpowiedzieliście sobie na pytanie: dlaczego Szwedzi zaserwowali nam potop, jeśli nie jesteście w stanie pojąć czym różni się liberalizm od socjalizmu, mam dla Was odpowiedź. To wojna między piłką nożną i koszykówką. Każdy młody człowiek dochodzi w swoim życiu do momentu, kiedy musi podjąć decyzję: po czyjej stronie stoi. Oczywiście wiele młodych osób ta chwila przerasta, wpadają w depresję, uciekają od odpowiedzialności, boją się. Zaburzenia na tle emocjonalnym wywołane na skutek wewnętrznego rozerwania moralnego doprowadzają do zachowań dewiacyjnych. W skrajnych przypadkach dochodzi do wynaturzeń poważnego kalibru. Nie wiem, czy uwierzycie, takie osoby są w stanie stać się fanami ping ponga lub kolarstwa. W mniej abstrakcyjnych sytuacjach zachowania ludzi zostały sklasyfikowane. Nie zagłębiając się w szczegóły, podam kilka przykładów. Osoby, które są zwolennikami koszykówki, lecz nie potrafią biegać lub wykazują anormalną niechęć do Stanów Zjednoczonych, stają się fanatykami siatkówki. Osoby, które w normalnych warunkach pokochałyby futbol, lecz są zakochane w Kanadzie i lubią nosić swetry w choinki, wielbią hokej. Ci, którzy charakterologicznie pasują do koszykówki, a są zoofilami, optują za polo. Bez względu na sentyment wobec koszykówki czy piłki nożnej, osoby, które lubią jednocześnie uprawiać sport i wcinać hamburgery, wybierają baseball.



Objaśniwszy sobie to i owo, możemy przejść do właściwej części notki w postaci bitwy. Walczyć będziemy na ostre naboje i nie będą to przelewki. Nie robiłem wstępnej symulacji tej bitwy. Gdyby przypadkiem wygrała piłka nożna będę musiał pisać notkę od nowa. Nie jest to dla mnie na rękę, bo nie lubię pisać czegoś dwa razy (jak mi się zatnie przeglądarka w trakcie pisania maila, odbiorca może zapomnieć o wiadomości), dlatego będe bardzo ostrożny w przyznawaniu punktów piłce nożnej. Ok, let's have some fun.

Wygląd

Tak wygląda przeciętny piłkarz na boisku:
źródło

 A tak typowy koszykarz na kręglach:
źródło

Generalnie piłkarze są bardziej brudni. Widzieliście kiedyś ubłoconego koszykarza? Nie chodzi mi wcale o to, że na czarnym mniej widać.

4-1 dla basketu.

Nuda

Tutaj sprawa jest ciekawa. Pierwszy argument zwolenników koszykówki: piłka nożna jest nudna. Nie zgadniecie jaki jest pierwszy argument piłkarzy: koszykówka jest nudna. 

remis 6-6



Kontuzje

Ok, tu zaczynają się konkrety. Koszykówka jest zdecydowanie bardziej kontuzjogenna, z tego prostego powodu, że więcej się skacze. 62% kontuzji w NBA to urazy dolnych kończyn. W 5600 roku archeolodzy nie będą mieli problemu z rozpoznaniem szczątków koszykarzy. Kostki! Kolanka! Oczywiście piłkarze też nie mają łatwo. Powiedziałbym nawet, że ich kontuzje bywają bardziej spektakularne. Dużo bardziej narażeni są na kontuzje głowy (co może wskazywać, że są głupsi). Trzeba jednak jedną rzecz podkreślić: koszykarz, któy opuszcza miesiąc gry, to dużo większa strata niż piłkarz wyłączony z gry na miesiąc. Kontuzja w play-offs? To już w ogóle porażka. W piłce nożnej bardziej adekwatne jest stwierdzenie, iż wszystkie mecze są tak samo ważne (abstrahując od pucharów, mówimy na razie tylko o lidze). Zobaczmy na listę poważnych kontuzji w NBA w tym momencie: Westbrook, Kobe, Rondo, Rose, Lou Williams, Sullinger, Sessions, Varejao, Gallinari, Beaubois, Brandon Rush, David Lee, Granger, Kevin Love, Rivers, Anthony Davis, Stoudemire, Bynum i paru innych. To są wszystko zawodnicy, którzy mają olbrzymi wpływ na gre swojego zespołu. Właściwie można wiązać falę kontuzji w NBA z zeszłorocznym lockoutem, co zdecydowanie wpływa na niekorzyść dla koszykówki.

7-3 dla futbolu

Taktyka

Na poziomie szkoły podstawowej piłka nożna jest o tyle fajniejsza, że rysując w zeszycie od geografii skład wyjściowy na wieczorny mecz Ligi Mistrzów można w większym stopniu puścić wodzę wyobrażni niż w przypadku meczu NBA.

No dobra, ale jaki wpływ na wydarzenia na boisku ma trener kosza, a jakie trener nogi. Tu różnica jest diametralna. Dla utrzymania pozorów sprawiedliwości wykluczymy z tych rozważań Jose Mourinho i Gregga Popovicha. Oni mają swoje sposoby, są nadludźmi, cokolwiek. Abstrahując, jaki wpływ na sytuacje na boisku ma piłkarski trener? Ile, trzy zmiany i jedna wizyta w szatni. Jak wygląda jego komunikacja z zawodnikami. Są dwie szkoły. Jedna, że przekazuje informacje kapitanowi drużyny, ten w zależności od własnych predyspozycji albo bawi się w gołębia pocztowego albo w głuchy telefon. Druga opcja nazywa się Janusz Wójcik i polega na okrzykach typu "Obrona, k#!*$" lub bardziej wulgarnych. O ile w telewizji zostanie to wypikane, to w przypadku zawodników przeciwnej drużyny ten model szyfryzacji nie jest zbyt skuteczny. Dlatego dziwne są zarzuty wobec skorumpowanych trenerów. To wcale nie wynika z morlanego upadku czy chciwości, wręcz przeciwnie, to jedyna metoda by trener miał realny wpływ na przebieg meczu. Korupcja zatem wynika z naturalnej potrzeby współtworzenia rzeczywistości. Proste.

Dla zwolenników futbolu kwestią dość ciężką do pojęcia może być jaki wpływ na obraz gry mają momenty, w których wykorzystywana jest przerwa na żądanie. Bywają to momenty spektakularne:



Zgadza się, że w związku z powyższym piłkarze muszą być przygotowani na różne scenariusze już przed meczem. Owszem, tylko jakie to mogą być scenariusze? No, oni mogą strzelić bramkę. No, my możemy strzelić bramkę. Coś pominąłem? Jeśli chodzi o arsenał taktyczny trenera, koszykówka detronizuje futbol w przedbiegach. Nie na darmo stereotyp trenera koszykówki łączy się nieodzownie z markerem i schematem boiska.  Głównie z tego powodu nie powstała jeszcze wartościowa gra NBA w stylu manager. 

3-1 dla basketu.

Elitarność

Granie w basket wymaga kosza, przydałaby się też nawierzchnia zdatna do kozłowania (nigdy nie zapomnę boiska do koszykówki wysypanego żwirkiem na moim podwórku). Co istotne kopanie starej kanapki na korytarzu między kolegami bardziej przypomina mecz niż rzucanie papierkami do śmietnika. Futbolówkę i bramki o wiele łatwiej skonstrułować niż kosz i basketówkę. To jeden z kilku głównych powodów popularności piłki nożnej. Serio.

W profesjonalnym wydaniu fizyczność dużo bardziej ogranicza koszykarzy niż piłkarzy. Choć trzeba przyznać, że taki Peter Crouch zawodnikiem jest dość jednowymiarowym.

Patrząc z perspektywy Polski jest jeszcze jeden ważny element, a właściwie zespół elementów. Godziny spotkań nie kuszą naszych stacji telewizyjnych, ani kibiców. Poziom koszykówki w Europie nie kusi zbytnio mnie. Poziom międzynarodowy jest odrobinę przewidywalny, choć nie można powiedzieć, że nie staje się coraz bardziej ciekawy. Jedynym źródłem wartościowej koszykówki jest NBA. Dostęp do transmisji z tej ligi jest ograniczony. Lokalny patriotyzm nie łączy się w tym wypadku z kibicowaniem danej drużynie. To wszystko sprawia, że koszykówka jest sprawą dla tych wszystkich kosmopolitycznych, masońskich, niewyspanych oszołomów. Choć przed erą internetu i Zawsze Po Pierwsze fascynacja NBA ograniczała się do znajomości Chicago Bulls i posiadania albumu z naklejkami. Masa osób interesowała się koszykówką, ale nie miała możliwości rozwijania fascynacji NBA.

Ta cała elitarność to z jednej strony ograniczenia, a z drugiej pewien wyższy rodzaj więzi. Fani koszykówki tworzą społeczność ludzi, którzy są w stanie pójść w pewien sposób pod prąd. Bez żadnej wyższej ideologii, bez barykad i sztandarów, po prostu w poszukiwaniu wartości i poszerzaniu horyzontów. Jest oczywiście sporo grupa osób, które pasje do piłki nożnej i koszykówki łączą, ale ja tego zjawiska za bardzo nie rozumiem. Może kiedyś, jak ten drugi, co tworzy tego bloga (zawsze chciałem to napisać) coś skrobnie to tą kwestię rozjaśni.

5-4 dla piłki kopanej

Zespołowość

Ok, spory zarzut w stronę koszykówki. Jeden zawodnik ma bardzo duży wpływ na przebieg meczu, ale czy to nie dlatego, że na boisku jest mniej zawodników i ogólnie boisko jest mniejsze. Pozatym, (to będzie bardzo abstrakcyjna hipoteza, wybaczcie) bieganie na boisku w gronie 21 innych piłkarzy budzi poczucie animowości. Przegiąłem, ale dajcie rozwinąć myśl. Leo Messi na pewno ma rozbudowaną korelację między graniem drużynowo, poczuciem odpowiedzialności, a indywidualnym osiągnięciem, ale czy w ógole musi o tym myśleć Javier Mascherano (nie śmiejemy się z nazwisk, ale to ciekawe, że wybrałeś właśnie jego). W piłce nożnej są ci którzy strzelają bramki, ewentualnie asystują, czasem bramkarze. Cała reszta ma wpływ na obraz gry dla koneserów i to tyle. Ale ok, koszykówka jest mniej zespołowa.

2-1 dla kopanej

Atmosfera

W koszykówce dzieje się więcej. Atmosfera meczu w zamkniętej hali, gdzie wszystko jest bliżej. Cała społeczność NBA jest jakąś jedną rodziną: sędziowie, niektórzy kibice, zawodnicy, trenerzy. To sprawia, że wszystko co dzieje się poza punktami ma inny wymiar. Oczywiście doświadczenie meczu na San Siro czy Nou Camp to inna orbita, inne wartości i niezapomniane chwile i w zasadzie to kwestia gustu, czy wybieramy ogram i przestrzeń czy skomasowanie i względną kameralność. Jednak jeżeli przyjąć odpowiednią skale, wziąć pod uwagę ilość drużyn, ilość sportowców, popularność to jeżeli poziom atmosfery na meczu polskiej ligi koszykówki jest przytłaczający w porównaniu z drugą ligą piłki nożnej, to nie jest to porównanie niesprawiedliwe (podwójne warunkowanie, anyone?). Koszykówka ma cheerleaderki, do cholery!

3-0 dla piłki rzucanej

Akcja

Wiele osób stojących po tej samej stronie sporu co Rudy Gay (przykłady nazwisk dobieram losowo), krytycznie wypowiada się o ilości wydarzeń na boisku piłkarskim, a właściwie o ich braku. W większości meczów piłkarskich dzieje się niewiele. Oczywiście ma to swoje zalety. Oko kibica jest bardziej wyczulone na niuanse, te takie małe rzeczy, które cieszą. Np. kibiców piłkarskich czasem cieszy niecelny strzał, no bo coś tam już świta. Może to nie do końca tak, jak cieszyć się z air balla, ale na pewno spory trening charakterologiczny. Możliwe, że to właśnie przez piłkę nożna Europejczycy są bardziej skromni od Amerykanów. Co istotne, gdy kibic piłkarski włączy sobie żywy basket na ekranie, jego zmanipulowana soczewka, rozwarty kąt postrzeżeniowy nie pozwala mu dojrzeć naturalnych akcji i odczuwać organicznych emocji (możecie kilka słów wyciąć sobie z tego zdanie, zachowa ono sens).

4-2 dla basketu

Bukmacherka

Dziedzina bardzo dla koszykówki nieprzyjemna. Po pierwsze idąc do bukmachera w Polsce jako fan koszykówki, nigdy nie mamy pewności czy mecz, na którego obstawieniu nam zależy będzie w ofercie. Stawki z pozoru są dużo bardziej atrakcyjne, ale dla zachowania zdrowego rozsądku trzeba zawsze dawać podpórkę. Nie ma zabawy przy typowaniu dokładnego wyniku. Bukmacherka w koszykówce ssie. Dlatego prężnie  rozwija się fantasy, które wskazuje jedną przewagę koszykówki nad piłką nożną. Statystyki!

Owszem, można grać w fantasy futbolowe, ale jest ono dość nudne. Można grać w Wygraj Ligę, ale bawi to do momentu poznania fantasy koszykarskiego. Piłka nożna nie jest w stanie wygenerować tak dużej ilości statystyk, które w taki sposób różnicują graczy. Z jednej strony, uproszczenie danych liczbowych w futbolu daje możliwość łatwiejszego typowania wyników meczu, z drugiej strony spłyca złożoność rozgrywki.

Trudne do wyklarowania? Ok, wyobraźmy sobie piłkarza specjalizującego sie w unikaniu pułapek offside'owych, w ustawianiu muru lub rzutach wolnych. Są tacy. Trochę ich mało. Ich umiejętności są zupełnie nie mierzalne w stosunku do wkładu w zwycięstwo. Właściwie to jedna z nielicznych sytuacji, w której używam potęgi liczb do pokazania wartości samej w sobie. Daryl Morey nie byłby spełniony prowadząc AC Milan.

3-2 dla basketu

Symulatory

Musicie mi przyznać, iż wykazuje się niesamowitym gestem dołączając tą kategorię. Gdzieś do 2009 roku koszykówka nie miała prawa się wypowiadać w tej kwestii. Co w pewnym sensie wynika z tego, że gra w koszykówkę 5 na 5 bez zagrywek jest średnia, a dwa, że ciężko zrobić symulację obrony. Jest to trudne w jednym i drugim sporcie, ale w FIFA'ie czy PES'ie ma to mniejszy wpływ na grywalność. Dopiero seria 2K wprowadziła NBA do świata gier. Niestety jako świeżak w towarzystwie musi oddać cześć legendom.

6-1 dla futbolu.

Wizerunek

Zbyt bardzo boję się o opony w samochodzie, by napisać ten akapit.

0-0

Męskość

Naprawdę chcemy rozmawiać o tym, która gra jest bardziej męska.
źródło



źródło

Jakby ktoś insynuował, że źle dobrałem obrazki to jeszcze jedna para.

źródło
źródło

5-0 dla kosza

Sprawiedliwość

Wszystkie argumenty o buzzer-beaterach, o jednym rzucie w relacji do ilości punktów są bardzo słabe. W zamian mamy karne, przedłużony czas gry i słupki. To jest sport. Tutaj naprawdę czasem ma prawo dojść do słowa szczęście. Dlatego kategoria bez punktacji, ale jakby kto pytał, koszykówka jest bardziej sprawiedliwa. Zresztą tyle razy pisał o tym Maciek Kwiatkowski, że nie mam motywacji.

Podliczcie sobie sami.

bk


6 komentarzy:

  1. gdzie Ultimate Frisbee?;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tej dyscypliny sportu naukowcy jeszcze nie zbadali, ale śmiałe hipotezy mówią, iż jest to kategoria dla haterów mainstreamu.

      można pokusić się o stwierdzenie, że Ultimate Frisbee to sport dla tych, którzy kochaliby piłkę nożną i koszykówkę, ale nie mają ani telewizora, ani dostępu do internetu :)

      Usuń
  2. A ja stworzę trzecią grupę (albo w sumie nie wiem którą, bo trochę ich tu powstało) - czyli ci, którzy przed południem grają w kosza a po południu w piłkę nożną (albo odwrotnie). Zachęcam. Wbrew pozorom nie trzeba mieć rozdwojenia osobowości albo toczyć wewnętrznych wojen z samym sobą;)

    Ryzyko jednak czyha z zewnątrz - można być posądzony w obu grupach współtowarzyszy gry o szpiegostwo albo zdradę!

    Najwyższa z możliwych kar to banicja a przecież samemu nie sposób na dłuższą metę grać ani w jedną, ani drugą grę. Zalecam więc ostrożność.

    W najgorszym wypadku zawsze można uprawiać sporty zespołowe siedząc na kanapie w ciemnym pokoju przed komputerem z piwem w ręku i czipsami między zębami. To już jednak kolejna grupa, której nie polecam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryzyko posądzenia o zdradę jest przeogromne. Dlatego należy uważać, by na wieczór z Ligą Mistrzów nie pójść w koszulce Garnetta, a na meczu NBA nie krzyknąć w amoku "karny!".

      Nawet w HORSE trudno się gra samemu...

      Usuń


wysłów się, będzie wesoło...