sobota, 19 października 2013

Remiks. Part 2

Ok, ustaliliśmy już, że remiksować można wszystko. Michael Jordan wspomniał ostatnio, że Kobe Bryant skradł WSZYSTKIE jest boiskowe zagrywki. Co prawda słowo "steal" lepiej pasuje do NBA niż "remix", ale mimo wszystko, Michael, Kobe zremiksował Twoją twórczość. Co w NBA jest procedurą dość powszechną. Postawmy się w roli Kobiego. Jest rok 1996. Chcesz być najlepszym koszykarzem na świecie, grasz na tej samej pozycji co MJ. Oglądasz Jordana non stop na video, proste. Nie ma co się skupiać na tych dwóch ancymonach. Mamy wielu innych do omówienia.

źródło

Jest rok 1987. W NBA są 23 drużyny, a draft trwa trochę dłużej niż dziś. 23-letni Sarunas Marciulionis zostaje wybrany w szóstej rundzie. Nie był najwyżej notowanym w tym drafcie Europejczykiem. Wyprzedziło go paru Niemców i Grek. To jednak nie Niemcy zmienili oblicze NBA. To nie Grek pomógł Miami zdobyć mistrzostwo w 2006 roku. To Litwin (sprawa o tyle dyskusyjna, że Litwy nie było wtedy na mapie). Marciulionis wprowadził do NBA powiew Starego Kontynentu. A konkretnie - Eurostep.

Sama postać Marciulionisa mogłaby posłużyć za inspirację dla kilku scenarzystów lub powieściopisarzy. Gość nie był wackiem. Gdy Litwa odzyskała niepodległość młody Sarunas doszedł do wniosku, że tworzenie demokracji swoją drogą, ale w państwie przydałaby się ogólnokrajowa liga koszykówki. Chwilę później był już komisarzem tej ligi. Wrócmy jednak do eurostepu.

Eurostep, najkrócej rzecz ujmując, to taki dwutaktowy skok w bok. Jego finezja polega na tym, że biegniemy w prawo, a skaczemy w lewo. Podstawową zaletą eurostepu jest efektywne wykorzystanie przestrzeni i czasu. To również dwie główne przewagi nad crossoverem. Jak pewnie wiedzą ci, którzy mieli przynajmniej 4 zajęcia z koszykówki na WF-ie, crossover wymaga kozłowania. Kozłowianie wymaga miejsca, dodatkowa sprzyja stratom piłki. Podczas crossoveru zarówno atakujący, jak i obrońca są w ruchu, co pozwala szybko reagować w obronie. Crossover wymaga wiele wysiłku. Postaw się w roli białego chudzielca wrzuconego na parkiet z dziewięcioma gibkimi czarnuszkami (ile razy stawialiście się w takiej pozycji?). Crossover nie jest dla Ciebie. Nawet Ricky Rubio się z tym zgodzi. Potrzebujesz głowy. Be a smartass! Młody Litwin wiedział, że by wyróżnić się spośród ponad setki negroidalny samców i kilku Nimców wybranych przed nim w drafcie musi ich przechytrzyć. Dlaczego nie poczekać, aż obrońca zajmie pozycję i wykonać zwód w dwutakcie, gdy nie trzeba kozłować. Life is simple

Dziś mamy dwóch królów eurostepu i jednego księcia. Żaden z nich nie pochodzi z Europy. Jeden jest biały. Tak, czarnoskórzy mają duży wkład w kulturę remiksu. Oczywiście należało też zmienić trochę nazwę na bardziej gangsterską. Two step. Po chwili zastanowienia musze przyznać, że nazwa jest bardziej taneczna niż gansterska. 


Dwayne Wade i Manu Ginobli otwierają swoje eurostepowe szkoły. W tym czasie James Harden czyni swój teksański remiks. 


0:22 to wstęp do następnego akapitu. Będziemy teraz mówić o palcach. A skoro mowa o palcach to czas na wielkiego człowieka, który zasłynął m.in. cytatem o windzie. Był też znany z cytatów o braku gościnności i machania palcem.


On machał jako pierwszy, chyba. On machał najwięcej. Jego machania bali się wszyscy. On z machania zrobił symbol. Symbol powstrzymywania. Inni machali po nim, czasem do niego.


Sam Michael Jordan dopuścił się remiksu! 


Są też tacy, którzy wprowadzili pojęcie "finger wag" do czasów HD.


Można oczywiście wzniecić dyskusję czy cały Serge Ibaka nie jest remiksem Dikembe Mutombo. Pewnie jest, takim przystosowanym do dzisiejszego NBA. 

Pole do remiksowania w NBA jest całkiem spore. Zagrania, gesty, geściki, powiedzonka, ustawienia, pozycje do rzutów i strategie. Jako przykład może posłużyć jedna z najbardziej kontrowersyjnych strategii ostatnich lat "hack-a-low free throw scoring guy". Strategia o tyle specyficzna, że nie wymagająca żadnych umiejętności, jedynie uwypuklająca brak umiejętności u przeciwnika.


I tu niespodzianka. To akurat nie jest remiks. Po pierwsze tak z przekory, by notka miała większą dynamikę. Po drugie nie ma, w tym wypadku, potrzeby żadnej adaptacji. Jedyna zmiana w tej taktyce to kolejne zmiany jej nazwy. Gregg Popovich zarządzający hack-a-shaq nadal jest spoko, ale to jedyny przykład jaki mi dziś przyszedł do głowy, który pokazuje różnice między remiksowaniem a kompilowaniem. Remiks wymaga inwencji, dopasowania, dlatego służy rozwojowi. 

Motto na dziś.
Remiksujmy twórczość tych najlepszych, by ich prześcignąć.

Naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego ta notka jest wybitnie pozbawiona dobrego humoru.

bk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


wysłów się, będzie wesoło...