piątek, 12 kwietnia 2013

Wróżka prawdę Ci powie

Czy ktoś się kiedyś zastanawiał jak zmiana klimatu wpływa na rozgrywki sportowe? Te wszystkie letnie przesilenia, golfsztromy i lodowce. Czy np. Kwame Brown jak Prąd Wiatrów Zachodnich wpływa na jego karierę? Może, gdyby był tego świadomy, przezwyciężyłby grawitację. Oczywiście wpływa to również na kibiców, jak to tak, ledwo śnieg stopniał, a tu już play-offy. Przyszło z zaskoczenie. Właściwie najważniejsze zagadki sezonu zasadniczego zostały rozwiązane. Wprawdzie Kobe trzyma nas w niepewności do końca, więc pozwólmy mu jeszcze pobawić się jego pięcioma minutami. Tymczasem czas przedstawić najciekawsze i te mniej ciekawe pary na pierwszą rundę play-off. 

źródło


Heat - Bucks

Zaczynamy od najnudniejszej serii. Jak ktoś tu zakłada 4-1 to jest optymistą. Choć jak to zwykle bywa pod znakiem zapytania jest zdrowie Wade'a, który przydałby się w destrukcji duetu Ellis - Jennings. Dla Larriego Sandersa to pierwsze poważne play-offy, a Luc Mbah a Moute ma po prostu za trudne nazwisko, więc nici z niespodzianki. Warto choć jeden mecz z tej serii zobaczyć, bo w Bucks wielu młodych, gniewnych może pokazać ułamek tego, czego możemy się po nich spodziewać za kilka lat, a Miami to Miami i warto zobaczyć z jakiego C zaczynają. Nie może obyć się bez typu.

4-0 dla Heat

Pacers - Bulls

O ile w przypadku poprzedniej serii nie ma zbytnich wątpliwości, że obie drużyny się spotkają, w tym wypadku różnie to może być. Indiana na trzecim miejscu powinna dojechać do mety. Pytani brzmi, kto dojedzie tam na miejscu szóstym. W tym momencie znajduje się tam Atlanta.Chicago znajduje się wyżej, tylko dlatego, że rozegrało mniej meczów. Chicago rozegra jeszcze 5 spotkań w zasadniczym. Dziś podejmuje Knicksów, jutro Raptorrs, potem Heat, Magic i Wizards. Bez Rose'a, Noah i Denga ogranie ekipy z NY wydaje się trudne, ale Knicksi wygrali 13 ostatnich spotkań, a jak każdy fanatyk statystyki wie, każda kolejna wygrana zwiększa prawdopodobieństwo przegranej. Nie wiadomo kto zagra jutro w Toronto, a zarówno z Magic, jak i Wizards, Bulls mieli ostatnimi czasy ciężko. Miami nawet jeśli odpuści mecz z Bykami to może go spokojnie wygrać. Atlanta gra z Bucks, Raptors i Knicks. Właściwie Knicks i Raptors rozdają w tym momencie karty na wschodzie. Nowy Jork powinnien dać odpocząć Melo i spółce w ostatnim meczu, ale co się stanie ciężko przewidzieć. Tak czy inaczej, łatwiej mi sobie wyobrazić, że Hawks wygrywają te trzy mecze, niż że Bulls wygrywa pięć. Co nie zmienia faktu, że Indiana poradzi sobie spokojnie  w pierwszej rundzie. Nie sądzę, by Rose bawił się w Brandona Roya i wracał na tą serię.

4-1 dla Pacers

Spurs - Warriors

Na zachodzie, jak to na zachodzie niewiadomych jest wiele. Przede wszystkim walka o pierwsze miejsce jest otwarta. Sęk w tym, że Oklahoma ma bardzo prosty terminarz (Warriors, Blazers, Kings, Bucks), Parker i Ginobili są kontuzjowani, a przy tie-breaku wygrywa Oklahoma. Popovich nie będzie ryzykował. Golden State w tym momencie jest na pozycji numer 6, ale ma przed sobą Oklahomę, której zależy, Lakers, którzy mają Kobiego, któremu zależy, Spurs, którym nie zależy i Blazers w nastroju wakacyjnym. Z jednym małym ale. Spurs w tym meczu decydują z kim grają, a mogą zechcieć grać z Golden State, bo nikt nie chce spotkać Jamesa Hardena w pierwszej rundzie (to na pewno ten argument). Na same play-offy Parker powinien być już zdrowy, co czyni tą serię dość przewidywalną.

4-1 dla Spurs

Nuggets - Rockets

Wspominałem coś o strachu przed Hardenem. Nie miałęm na myśli Nuggets. Denver są 4-0 przeciwko Houston w tym sezonie. Mają przewagę własnego parkietu, a przewaga parkietu w Denver znaczy dla przeciwników, mniej więcej tyle co dla hokeistów gra bez łyżew.Oczywiście broda Jamesa Hardena wygra jakiś mecz.

4-2 dla Nuggets

Knicks - Celtics

Z trudem dotrwaliśmy do momentu, gdzie seria zaczyna być ciekawa. Te drużyny spotykają się notorycznie w play-offach. Mają też jakąś tożsamościową cząstkę wspólną: obie są archetypem drużyny ze wschodu i są przesiąknięte latami 70-tymi. Jak bardzo nie próbuję sobie tego wyobrazić to bez Rondo ciężko wyobrazić sobie Celtics w drugiej rundzie. Ale jeżeli już sobie wyobrażać to tylko po serii z Knicks. Dużo zależy od tego jak zachowa się Jeff Green. O wkład KG i Pierca nie trzeba się martwić. Jason Terry powinien zrobić swoje (propsuję Jeta!), ale to właśnie Green pod nieobecność Rondo nadaje tej drużynie dynamiki. Defensywnie Celtics są w stanie zneutralizować Melo, pytanie brzmi: na ile kwart. Bardzo bym chciał, by było inaczej, ale ta seria idzie do NYC.

4-2 dla Knicks

Nets - Hawks


O konferencji wschodniej świadczy do dość dobrze fakt, że najciekawsza seria pierwszej rundy po tej stronie kontynentu to starcie drużyny, której doświadczenie na tym szczeblu rozgrywek można ambitnie ocenić na intermediate, z drużyną, którą ogląda się bardzo ciężko. Ciekawość tej serii nie wynika z gęstej atmosfery czy pokładanych nadzieji, lecz z braku bladego pojęcia co tam się wydarzy. Wynik wróżyłem z fusów.

4-2 dla Nets

Thunder - Lakers

Ok, Lakers mają trudniejszy terminarz niż Utah, ale mogą sprzyjać im różne okoliczności. Liga potrzebuje Lakersów w play-off. Oczywiście przydałaby się seria Lakers - Clippers, ale nie można mieć wszystkiego. Choć racjonalnych argumentów brakuje, Lakers będą w postseason. Tam już tak różowo nie będzie, ale Oklahoma, może złapać lekkiej zadyszki po ataku na pierwszą pozycję ( zdaję sobie sprawę, iż Russell Westbrook nie jest w stanie złapać zadyszki). Choć warto zwrócić uwagę, iż Thunder tracą najmniej punktów, gdy grają z dnia na dzień. Nie zdziwię się jak to będzie sweep, nie zdziwię się, gdy Oklahoma odpadnie. To będzie ciekawa porcja koszykówki i to może być moment, kiedy Lakers zaczną grać tak jak wszyscy od nich tego oczekują. Głównie dlatego, że już nikt niczego nie będzie od nich oczekiwał.

4-3 dla Thunder

Clippers - Grizzlies

Mniejsza o to, czyja będzie przewaga parkietu. Mniejsza o to, jak zmieniły się te drużyny w tym sezonie. Rok temu to była najlepsza seria pierwszej rundy, w tym roku będzie tak samo. W tym momencie, może nam się urodzić ciekawa rywalizacja. Fantastyczną historią jest dla mnie to jak w Memphis spisuje się Tayshaun Prince. Memphis jest potęgą pod koszem i Blake Griffin może kolejny razy wyjść z tej serii sromotnie poobijany. Chris Paul musi dodać wiatru w żagle swojej drużynie, bo bez tego ta seria może być ciekawie jednostronna. W tym roku dziejowa sprawiedliwość może wziąźć górę.

4-3 dla Grizzlies


bk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


wysłów się, będzie wesoło...